Pavithra Krishnan
przekład: Alicja Sarnat
W maju 1977 roku Heng Sure i Heng Ch’au rozpoczęli swoją niezwykłą podróż ze śródmieścia Los Angeles do Miasta Dziesięciu Tysięcy Buddów w Talamage koło Ukiah. Przeszli 800 mil. Zajęło im to dwa lata i dziewięć miesięcy. Kłaniali się w spokoju i dla pokoju. Dotykając czołem ziemi, mieli w sercach jedno życzenie: pokój dla świata. Pokój dla każdego z nas, każdego dnia, w każdym miejscu.
Trzy kroki… i pokłon.
Ponad dwadzieścia lat później, siedzą razem przed grupą ludzi. Po raz pierwszy od tamtej pory, mówią o pielgrzymce razem, dzieląc się mądrością, radościami i frustracjami. Bije z tej opowieści współczucie i ponad wszystko, pokora.
Zaczynając opowieść Heng Sure zadaje pytanie: „Dlaczego się tutaj spotkaliśmy? Z ciekawości?”.
Ma rację.
Każdy przyszedł tu z uporczywym wewnętrznym pytaniem: „Dlaczego? Jak?” Ponieważ to, co ci dwaj zrobili, niełatwo jest pojąć.
Heng Sure mówi, że to było ich wprowadzenie do Dharmy Buddy, poprzez praktykę. „Test drogi, można by to nazwać” – żartuje. Mówi, że pielgrzymka była czasem, który im pokazał, jak wewnętrzny mikrokosmos wpływa na zewnętrzny makrokosmos. Nie tylko na ten bezpośredni, w którym się jest, ale i na ten szerszy, poza miejscem, w którym jesteśmy. Nie zabrali ze sobą żywności licząc na współczucie nieznanych sobie ludzi, w nieznanych miastach. To było doświadczanie pokory w byciu słabym i zależnym od innych, które z kolei, wywoływało pewnego rodzaju zaufanie i wrażliwość. Najwyższa świadomość tego, co dajesz i co do ciebie powraca.
Opowiada więc, jak to było. Heng Sure jest wspaniałym gawędziarzem, ciepły, dowcipny, pomniejszający swoje zasługi. Była to więc opowieść mnicha Heng Sura o podróży autostradą, o kłanianiu się w intencji światowego pokoju i o…. myślach o czekoladowym cieście i puszce Pepsi.
Była to opowieść o medytującym, który obserwuje swoje myśli. Heng Sure obserwował więc pojawiającą się chciwość, gniew, głupotę i skruchę. Obserwował chciwość w swoich pragnieniach; obserwował złość spowodowaną puszką Pepsi, którą ktoś wyrzucił z okna przejeżdżającego samochodu, prosto w jego głowę; głupotę w rozbitym szkle butelki i skruchę w swoim sercu, kiedy zaczynał coraz bardziej rozumieć, jak nasze wybory wpływają na to, co nas spotyka w życiu.
„Czy to była rola pod tytułem „Rozzłoszczony mnich” napisana przez Wszechświat dla Heng Sura?” – pyta. „Nie wiem”.
Ale ta opowieść nie jest o winie i karze. To jest opowieść o rozpoznaniu przyczyny i skutku. To jest – dla mnie – opowieść o świadomości i uważności wobec swoich myśli i działań i o tym jak one do nas powracają. Marty powiedział, że im bardziej stawali się spokojni wewnątrz, tym lepiej byli traktowani przez napotykanych ludzi.
Marty Verhoeven – Heng Ch’au – nie nosi już szaty mnicha, ale nadal posiada tę samą mądrość i współczucie. Tam, gdzie Heng Sure ustawał, on przejmował inicjatywę. Czarujący, niepohamowany rzecznik o przenikliwym umyśle. Heng Ch’au był podczas podróży Opiekunem Dharmy. Ponieważ Heng Sure złożył ślub milczenia, Marty zajmował się aprowizacją, kontaktami z prasą, z policją – szczegółami. Nazywa siebie Piętaszkiem. Marty posiada wielkie umiejętności w sztukach walki. „Tak, byłem Hu Fa”- mówi, „Opiekun Dharmy. To znaczy ochraniasz …siebie Dharmą.”- śmieje się. Wyruszając w drogę chciał zabrać za sobą jakąś niezbędną broń dla ochrony i zapytał o to swojego nauczyciela. (Czcigodnego Mistrza Hsuan Hua). Nauczyciel powiedział mu, aby zabrał za sobą Cztery Serca. Żadnych zamaskowanych obronnych ruchów, czy niezawodnych pocisków. Wchodząc w świat wściekłości, przemocy i pomieszania, jedyną bronią Marty były …Cztery Serca.
Tłumaczenie z chińskiego:
Uprzejmość. Współczucie. Radość. Opanowanie.
Heng Sure przetłumaczył to Marty dwa razy, aby upewnić się, że dokładnie to zrozumiał.
A więc czarny pas i współczucie, to było to, co Marty zabrał ze sobą w tę podróż. „Jeśli będziesz ich [Czterech Serc] używał” – powiedział nauczyciel (Czcigodny Mistrz Hsuan Hua),- „zobaczysz, że są niewyczerpane.” I doświadczyli tego prawdziwie. Znowu i znowu i znowu. Ludzie rzucali w nich kamieniami, poszturchiwali ich, rzucali obelgi i groźby. Idąc przez niebezpieczne dzielnice miast, spotykali handlarzy narkotyków, alkoholików, gangi uliczne, różnego rodzaju awanturników szukających pretekstu, aby ich pobić.
Patrzenie w lufę pistoletu i myślenie o Czterech Sercach wymaga siły i integralności ducha i niezachwianej pewności. Oto co Heng Sure i Heng Ch’au nieśli ze sobą. Mówią, że to było to, co trzymało ich przy życiu.
„Kiedy się kłaniasz, wszystko dzieje się inaczej.” – mówi Heng Sure. „Wszystko wygląda inaczej. Wszystko się zmienia. I zawsze pojawia się Dharma, kiedy jej potrzebujesz.” Bo jak inaczej wytłumaczyć niezwykłe interwencje, kiedy kobieta wychodzi z baru i oferuje na swój koszt drinki tłumowi agresywnych pijaków, którzy gotują się właśnie do ataku. Albo kiedy mężczyzna goni ich samochodem, aby im powiedzieć, że to, co brali za koper, aby zaparzyć sobie herbatę, nie jest wcale koprem, ale trującą cykutą, która może powalić byka. Albo kiedy Hells Angels , „upolowani” w samą porę przez samego mistrza(Czcigodny Mistrz Hsuan Hua), spędzają chwilę w klasztorze i wychodzą stamtąd mówiąc: „Przyrzekliśmy staruszkowi, że się wami zaopiekujemy. Nie martwcie się.” Jak wytłumaczyć to, że dzieci, idąc rano do szkoły, oddawały im swoje kanapki. Albo, że ludzie jechali czasem za nimi kilka kilometrów, aby wręczyć im torbę z zakupami… Opowieści trwają bez końca. Pokazują, jak znacząca i wyjątkowa była ta pielgrzymka.
Nagle Marty mówi coś, co nas zatyka. „Patrząc na was widzę, że nikt z was niczym się od nas nie różni. Zmagacie się z tymi samymi problemami.”
Zrozumienie tego, co powiedział zapiera dech w piersiach. Ponieważ czym innym jest patrzenie na nich dwóch z podziwem i zazdroszczenie im tej pielgrzymki i motywacji do niej, a czym innym zdanie sobie sprawy z tego, że nasze życie i nasza droga nie są czymś innym. Ze z tej perspektywy nasze życie jest też pielgrzymką pełną pokłonów.
„Nie ma różnicy pomiędzy kłanianiem się na autostradzie, a życiem, które prowadzimy teraz.” – mówi Marty. Przed wyruszeniem w drogę powiedziano im, aby podczas podróży zachowywali się tak, jak w klasztorze. Kiedy wrócili, powiedziano im, aby teraz, będąc w klasztorze, zachowywali się tak, jakby byli tam, w drodze.
Ktoś mógłby zapytać o duchowe pragnienia. I czy je także należy przezwyciężać. „Pragnienie jest zawsze pragnieniem.” – mówi Marty. A Heng Sure wspomina, jak jego nauczyciel (Czcigodny Mistrz Hsuan Hua), powtarzał mu: „Zapomnij o zbiorach. Im bardziej pragniesz, tym więcej napotkasz przeszkód. Nie pragnij Oświecenia. Po prostu, kłaniaj się.”
Na zakończenie każdego dnia w klasztorze odbywa się Przekazanie Zasług. Heng Sure mówi, że jest to gest wdzięczności, w którym dzielimy się wszystkimi błogosławieństwami i cnotami, które posiadamy. Wysyłamy je w świat z życzeniem, aby wszędzie tam, gdzie potrzeba, zaszły zmiany na lepsze: drobne zmiany lub wielkie zmiany, osobiste lub uniwersalne. Przesyłamy ten dar, tę modlitwę o pomyślność w świat do wszystkich istot, tak daleko, jak daleko sięga nasz umysł.
Heng Sure gra na gitarze melodię, do której śpiewa się Przekazanie Zasług. Nie jestem pewien, co w tej chwili czuję, ale przepełnia to moje serce. To samo robili podczas pielgrzymki na zakończenie każdego dnia, po długich godzinach marszu w swoim mikroświecie, ofiarowywali swój wysiłek całemu światu. Słuchając ich opowieści nie mogliśmy pozostać obojętni i nieporuszeni. My, którzy nie byliśmy na tej pielgrzymce, staliśmy się teraz jej częścią.
Pojęliśmy, że oni szli dla ludzi, których spotykali na ulicy i dla tych, których nigdy nie spotkali i nigdy nie spotkają; dla ludzi, których znali i dla tych, których nie znali. Szli dla mnie – i dla ciebie. I w tym sensie każdy z nas był częścią tego pielgrzymowania.
Poczuliśmy gwałtowne pragnienie wyrażenia ogromnej wdzięczności i oszałamiające uczucie, aby zachować w umyśle i w sercach ogrom tego, co zrobili.
„Jest wiele sposobów kłaniania się.” – powiedział Heng Ch’au. „Musicie być twórczy.”
Otarliśmy się dziś wieczorem o prawdziwą mądrość i wydaje się, że pozostała nam tylko jedna rzecz do zrobienia
Pokłonić się.
16 stycznia 2002
Santa Clara, Kalifornia